piątek, 25 września 2020

Rozdział 5

 Chwycił mnie za rękę i splótł nasze palcem razem. Jeśli chciał w ten sposób dodać mi otuchy, to nie za wiele mi to dało. Byłam tak zestresowana, że miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Czułam jak moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa i gdyby nie  Drake, to z pewnością bym za nim nie szła, tylko dalej przebywała w pokoju, w którym obudziłam się, nic nie pamiętając.

Nie wiedziałam co będę musiała zrobić. Niewiedza powodowała, że z każdą chwilą wpadałam w coraz większą panikę. Jak ciężkie będzie moje zadanie do wykonania? Jak ciężkie będzie dla mnie ono fizycznie? A jak bardzo ciężkie będzie ono dla mnie psychicznie? Czy podołam? Dam radę? A co jeśli nie? Co jeśli chociaż na chwilę się zawaham? Czy Drake mnie ukarze?

Zastanawiało mnie też to, kim jest ten człowiek, którego więził mój przyjaciel. Powiedział, że postąpił on źle. Nie wiedziałam co miał przez to namyśli, więc w mojej głowie rodziło się wiele scenariuszy. Może kogoś zabił albo coś ukradł. Może nie dotrzymał słowa, nie zapłacił na czas lub nabroił w inny sposób. Miałam nadzieję, że Drake wtajemniczy mnie w przeszłość tego kogoś.

Skręciliśmy w lewo, wnikając w głąb długiego korytarza. Ścisnęłam mocniej dłoń mężczyzny, czując jak coraz mocniej biło mi serce.

Dasz radę, dasz radę, dasz radę - powtarzałam sobie w myślach.

Doszliśmy do końca korytarza. Drake otworzył ostatnie drzwi, które znajdowały się po prawej stronie, a moim oczom ukazały się schody prowadzące w dół. Nie widziałam co znajdowało się w tym pomieszczeniu, ponieważ było ciemno, co dodawało mojemu wewnętrznemu nastrojowi mroczną dekorację. Z zewnątrz chciałam pokazać, że wszystko jest w porządku i w duchu liczyłam na to, że mi się to udało. Drake musiał widzieć mnie pewną siebie. Nie mogłam stchórzyć, ale przerażenie i niepewność miała nade mną z każdą sekundą coraz większą kontrolę.

- Gotowa? - spytał z uśmiechem, odwracając głowę w moją stronę.

Jasne, że nie.

- Tak - pokiwałam głową, starając się odwzajemnić uśmiech, ale nie wiedziałam na ile wiarygodnie mi to wyszło.

- Świetnie - skomentował krótko, zapalając światło. - Panie przodem - powiedział, pokazując gestem ręki, żebym zaczęła iść.

Puściłam jego dłoń i zaczęłam schodzić po schodach, czując napięcie, które rosło z każdą chwilą. Światło zaczęło tracić swoją moc i robiło się coraz ciemniej. Dotarłam na  sam dół, nie widząc niczego poza otaczającą mnie ciemnością.

Zaczęłam się trząść, zastanawiając się czy wynikało to ze strachu czy z zimna, bo było tu chłodno. A może to i to miało na to wpływ.

Słyszałam czyiś ciężki oddech, będąc pewna, że należy on do tego człowieka, którego przetrzymywał tu Drake. Ciarki przeszły mi po plecach. Miałam ochotę uciec stąd i nie robić nic złego osobie, której nawet nie znałam i która nic mi nie zrobiła.

Nagle światło zapaliło się. Zamrugałam kilka razy powiekami, aby moje oczy przyzwyczaiły się do jasności.

Pierwsze co zobaczyłam, a raczej kogo zobaczyłam, to był to Drake. Stał przede mną, mając na twarzy cwany uśmieszek. Przyglądał mi się wnikliwie, próbując stwierdzić w jakim jestem stanie. Był ciekawy czy sobie poradzę i nie stchórzę.

- Jesteś pewna? - spytał, zakładając mi kosmyk włosów za ucho.

Przełknęłam głośno ślinę.

- Tak - powiedziałam, patrząc mu w oczy.

- Możesz zrezygnować - dodał po chwili, jak gdyby chciał mi dać drugi wybór.

- Ale nie chcę - westchnęłam cicho.

Nie chciałam krzywdzić niewinnych osób, ale chciałam skrzywdzić Justina Biebera. A jeśli chciałam to zrobić, to musiałam nabrać doświadczenia, tym samym krzywdząc i wykorzystujących innych. Może i brzmiało to okrutnie, ale taka właśnie była prawda. Musiałam postąpić tak, a nie inaczej, jeśli chciałam zemsty.

- Słuchaj uważnie moich poleceń i rób to, co ci każę - wyjaśnił, przejeżdżając palcami po swoich włosach.

- Dobrze - skinęłam głową, zaciskając dłonie w pięści.

- Więc zaczynamy zabawę - odparł, przesuwając się na bok, tym samym odsłaniając mi widok na to, co działo się przede mną.

Zobaczyłam mężczyznę, który był przywiązany do krzesła. Jego nadgarstki skute były w kajdankach, a nogi obwiązane grubym sznurem. Na twarzy, a dokładniej w miejscu, w którym znajdują się usta, była przyklejona taśma klejąca.

Światło zapaliło się dokładnie nad więzionym człowiekiem, powodując, że dokładnie oświetlało jego postać. Dzięki temu nawet z takiej odległości mogłam dostrzec, że facet ma na twarzy kilka siniaków i krew, która była również na jego koszulce.

Wzdrygnęłam się na widok krwi. Zrobiło mi się słabo od tych wszystkich gromadzących się we mnie emocji. Nie chciałam jednak pokazać, że wymiękam z każdą chwilą.

- Wisiał nam naprawdę sporo pieniędzy - zaczął Drake, zbliżając się do mężczyzny. - To zwykły ćpun, który myślał, że ujdzie mu wszystko na sucho. Nie zdawał sobie sprawy, że nie należę do osób cierpliwych. Odwiedziłem go, aby się upomnieć, ponieważ zawsze daję taką pierwszą i ostatnią szansę. Obiecał, że odda wszystko w przyszłym miesiącu. No cóż, do tej pory nie oddał. Po tygodniu od moich odwiedzin, dostałem wiadomość, że zmierza w kierunku lotniska. Chciał uciec, chociaż upierał się, że nie. Nienawidzę jak ktoś nie oddaje mi tego, co moje i w dodatku jeszcze kłamie, więc sprowadziłem go tutaj, żeby się z nim trochę pobawić. Ale wolę potraktować go jako królika doświadczalnego, więc uczyć będziesz się na nim ty - powiedział, siadając wygodnie w fotelu.

Słuchałam słów przyjaciela w milczeniu, jednocześnie przyglądając się twarzy mężczyzny. Nie zdradzała żadnych emocji. Nawet strachu. Zupełnie tak, jakby się nie bał. A może po prostu był tak wyczerpany, że nie miał sił, aby cokolwiek pokazać. Widać było, że Drake nie szczędził mu bólu. Jego twarz wyglądała masakrycznie, zupełnie jak z jakiegoś horroru.

Miał krótkie jasne brązowe włosy, które były rozczochrane na wszystkie strony. Nie był zbyt wysoki. Był szczupły, trochę umięśniony. Miał na sobie niebieską koszulkę z krótkim rękawem, jasne jeansy i czarne adidasy. Jego twarz pokrywał kilkudniowy zarost.

W pewnym momencie jego wzrok spoczął na mnie. Patrzył mi prosto w oczy. Miałam wrażenie, że zaraz wywierci mi dziurę w ciele od tego natarczywego spojrzenia.

Dopiero teraz dostrzegłam jakiekolwiek uczucia w tym człowieku. Z początku był jakby zszokowany. Zmarszczył brwi w oznace zdziwienia i dalej na mnie patrzył. Wpatrywał się we mnie tak intensywnie, co trochę mnie krępowało. Następne co w nim zobaczyłam to ból wymieszany z niepewnością.

- Musisz wiedzieć, że tacy jak on potrafią nieźle manipulować ludźmi - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego przyjaciela.

Spojrzałam na niego, posyłając mu ciekawe spojrzenie. W dalszym ciągu czułam jak nieznajomy na mnie patrzy. Byłam ciekawa dlaczego obserwuje tylko mnie, a nie też mojego wspólnika. Ale teraz nie mogłam o tym myśleć. Musiałam skupić się na nauce, na tym co ma mi do przekazania Drake.

- To znaczy? - spytałam, pocierając swoje dłonie, bo zrobiło mi się zimno.

- To znaczy, że potrafią tak cię omamić, że nawet nie wiesz kiedy darujesz im życie lub dasz kolejne szanse. A tak nie może być. Musisz być twarda, to po pierwsze - wyjaśnił.

- Dobra, co dalej? - zapytałam, chcąc jak najszybciej znaleźć się w pokoju, w którym się obudziłam.

Chciałam zostać sama i pomyśleć nad tym wszystkim. Potrzebowałam spędzić trochę czasu sama ze sobą i swoimi myślami. Bardzo tego potrzebowałam. Dlatego chciałam skończyć trening jak najszybciej, aby spędzić trochę czasu w samotności.

- Nie odpuszczaj tak łatwo. To, że powiedzą ci ,,powiem wszystko", nie znaczy, że musisz od razu przestać torturować. Pomęcz ich. Niech wiedzą, żeby następnym razem mówić od razu.

- W jaki sposób można torturować? - przygryzłam dolną wargę.

- Tak naprawdę to można to robić na bardzo wiele sposobów. Wszystko zależy też od twojej kreatywności. Możesz wymyślić banalne tortury, a możesz dać im coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyli. To zależy od ciebie. Ważne, żeby bolało - powiedział, patrząc na mnie zadowolony.

- Okej, mam już kilka pomysłów - wyjawiłam niepewnie.

Uniósł brew ku górze.

- Naprawdę? - spytał z niedowierzaniem w głosie.

Był zaskoczony, tak samo jak ja zresztą.

- Tak - pokiwałam głową.

- Świetnie. W takim razie pokaż na co cię stać - patrzył na mnie wyczekująco.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, szukając jakichś rzeczy, które mogłabym użyć. W oddali dostrzegłam kawałki szkła leżące na chłodnej podłodze. Ruszyłam w tamtym kierunku, starając się nie myśleć nad ucieczką z tego pokoju. Z każdą sekundą byłam pewna, że nie dam rady tego zrobić, że nie dam rady kogoś skrzywdzić. Jednak nie mogłam zawieźć Drake'a.

Schyliłam się i chwyciłam ostrożnie większy kawałek potłuczonego szkła. Podniosłam się i wzięłam głęboki wdech, po czym odwróciłam się w stronę swojej ofiary. Zaczęłam iść w jej kierunku, czując jak z każdym krokiem moje nogi chcą odmówić mi posłuszeństwa i chcą uciec stąd jak najdalej.

Stanęłam przed mężczyzną. Za wszelką cenę starałam się, aby nie spojrzeć na jego twarz. Ale moje ciało mnie zdradziło. I zerknęłam na niego. I gdybym mogła cofnąć czas, to zrobiłabym wszystko, aby to się nie powtórzyło.

Jego oczy były pełne bólu i łez, które po chwili opuściły ich wnętrze i spłynęły po czerwonych, zakrwawionych policzkach. Skrzywił się, widząc jak uniosłam prawą rękę w jego kierunku, w której miałam odłamek szkła.

Odwróciłam wzrok od jego twarzy, nie mogąc dłużej na niego patrzeć. Czułam jak nie daję rady. Moja podświadomość krzyczała, żebym tego nie robiła, bo później będę tego żałowała.

- Co zamierzasz zrobić maleńka? - zapytał Drake, podchodząc do mnie.

Doskonale wiedział co chciałam zrobić. Widział moment zawahania, który ogarnął mój umysł i moje ciało. Był ciekawy co zrobię. Myślał nad tym czy wbiję ostrze w skórę tego faceta czy zrezygnuję. Ja też się nad tym zastanawiałam.

- Uhm, myślałam nad tym, żeby oszpecić jego twarz i zadać mu ból tym - wyjaśniłam, pokazując na swoją prawą rękę, w której trzymałam swoją broń.

- Więc zrób to - poklepał mnie po ramieniu zachęcająco.

- Daj mi chwilę - wzięłam głęboki wdech.

Uniósł brew.

- Boisz się?

- Nie - odparłam od razu, na co się zaśmiał.

- Widzę, że się boisz. Wahasz się. Nie chcesz tego. Nie chcesz zemścić się na Bieberze - westchnął, odsuwając się ode mnie.

- Chcę - tym razem to ja westchnęłam. - Spróbuj mnie zrozumieć. Obudziłam się w nieznanym mi świecie, nic nie pamiętając. To trudne - wytłumaczyłam mu.

- Rozumiem, ale nie możemy czekać, kochanie. Bieber już na ciebie poluje - mruknął zniecierpliwiony.

Przełknęłam głośno ślinę. Przyłożyłam ostry fragment szkła do skóry na twarzy mojej ofiary. Przejechałam ostrzem od policzka do krawędzi żuchwy, wbijając jak najgłębiej szkło w skórę. Od razu rana otworzyła się i zaczęła wypływać z niej świeża krew, która skapywała na koszulkę, a następnie na podłogę. Przyłożyłam ostrze do drugiego policzka i ponowiłam ten sam ruch. Mężczyzna zaczął się ruszać i wydawać stłumione odgłosy za sprawą taśmy, którą miał przyklejoną do ust.

- Pierwszy raz jest trudny. Później jest łatwiej - szepnął mi do ucha przyjaciel.

Spojrzałam na niego kątem oka. Widziałam, że był zadowolony. Wpatrywał się w moje dzieło z ogromną dumą i satysfakcją w oczach.

- Masz żelazko? - spytałam, oblizując suche wargi.

- Coś się znajdzie. Zaczekaj - wyszedł z pomieszczenia, kierując się na górę.

Wypuściłam z dłoni kawałek szkła, który spadł na podłogę. Schowałam twarz w dłonie, czując, że zaraz się rozpłaczę. Tak bardzo pragnęłam, żeby to był tylko zły sen. Chciałam obudzić się i uświadomić sobie fakt, że to tylko koszmar, a moje życie jest inne. Niestety to była rzeczywistość. Takie było moje życie. I musiałam się z tym zmierzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 8

 Po skończonym treningu na strzelnicy, wyszłam z budynku i od razu skierowałam się w stronę samochodu, nie mogąc uwierzyć, że to już dzisi...